O takich historiach mówię „podarowane”.
Je się w sobie nosi, o nich się myśli. Ich się nie zapomina.
Ela pojawiła się w naszych nowych, internetowych spotkaniach jako pierwsza. Nie przez przypadek. Nie potrafimy o stracie rozmawiać. Nie potrafimy też o niej słuchać. Nie wiemy, jak zapytać. Tak jest z tematami bolącymi, drażniącymi, nieprzyjemnymi.
Pamiętam rozmowę z cudownym człowiekiem, mężczyzną, który opowiadał mi kiedyś o niepłodności. To on jest bezpłodny. Nikt go nie pytał, jak się z tym czuje, jak mu jest. Nikt się nie odważył. A on tak bardzo chciał odpowiedzieć, jak bardzo mu źle. Nie pytali nie ze złośliwości, albo brak empatii. On to wie. Nie pytali, bo nie wiedzieli jak.
Ela też o stratach próbowała opowiadać, ale bali się słuchać. I ona sama, gdy zaczynała, bała się, że nadużywa uprzejmości słuchających.
Mnie swoją historię podarowała. W domu w górach, przy dużym stole, przy oknie z widokiem na jeden z najpiękniejszych ogrodów, jakie widziałam. Razem darujemy ją Wam.
Zapraszam do słuchania. Joanna Mielewczyk