A co, gdy coś musi się zakończyć, żeby zrobić miejsce nowemu początkowi?
To by nawet proste było. Tylko że było inaczej.
Trójkowa audycja Matka Polka Feministka się nie skończyła. Pewnego dnia, po czterech latach, zniknęła z anteny. I pojawiła się tu. No dobra, było boleśniej, dużo bardziej skomplikowanie.
Boimy się zaczynania od nowa. Boimy się opuszczania miejsca znanego, ciepłego i oswojonego. Czasem ktoś decyzję podejmuje za nas. I tak jest dobrze. Tak było ze mną. Chociaz droga do tego „dobrze” wcale nie była przyjemna. Wiecie co pomogło? Wy. Listy, że warto, poklepywania, podnoszenie. Przecież to nie koniec świata.
Nie chcę oddać tych naszych spotkań. Rozmów, które mnie – mamę – nauczyły, że nie ma wcale tak wielu czarno-białych sytuacji. Że szarości jest dużo. Trzeba je, szczególnie przy ocenie, brać pod uwagę. A może nie warto oceniać? Tak, chyba tego też nauczyły mnie te spotkania. I jeszcze słuchać. Bo po to tu jestem przede wszystkim. Jestem i zawsze byłam. Żeby słuchać. Tego właśnie oddać nie chciałam.
Całe te przenosiny do internetu nigdy by się nie udały, gdyby nie siła pań, które pojawiły się, by za mnie pomyśleć o sprawach, o których nie miałam pojęcia. Będę im zawsze dziękować.
I tak się udało.
Więc nadal spotykamy się i rozmawiamy o rodzicielstwie, o intymności, o relacjach. Co wtorek. O 20.
A tu znajdziecie opowieści o rodzicach i rozmowy. Takie archiwum.
Zapraszam do słuchania. Joanna Mielewczyk