Tato, Stanisław Klatko, do Wrocławia ze Lwowa przyjechał wczesną wiosną 1944. Na przymusowe roboty.
– Wrocław był wtedy przepięknym miastem – wspominał w pisanym po latach pamiętniku. Zajrzymy do niego.
Tato mieszkał w barakach firmy Famo-Werke, tam też pracował. Dzienna zmiana zaczynała się o 6, kończyła o 18. I to był jeszcze czas spokojny, bo tato został w mieście podczas oblężenia. O tym, jak budował lotnisko, opowie córka – Grażyna Głód. Będzie też o powojennym domu – kamienicy, a w zasadzie oficynie przy Cybulskiego. Do dziś mieszka w niej córka bohatera audycji.
I jeszcze o miejscu, w którym w czasie wojny spotykali się we Wrocławiu Polacy – będzie.
Zapraszam. Joanna Mielewczyk