Tę historię trzeba układać jak puzzle. Z kawałków. Dużo należy sobie wyobrazić, bo nie tylko kamienicy już nie ma. Nie ma całych kwartałów, które w tej części Wrocławia były. Ba. Nawet tego fragmentu ulicy, przy którym stał dom Hansa – Petera Scholza, nie ma.
W niedzielę ruszamy do czynszówki przy Karasia. W tej okolicy nie ostała się prawie żadna kamienica. Będzie też o pamiętniku mamy, który pisała od stycznia 1945. A w nim takie słowa:
„Ostatni raz przechodzę przez mieszkanie – pisze Inge – czuję miękki dywan pod stopami. Moje dłonie gładzą klawisze pianina. Dźwięk brzmi jak dzwony pożegnalne. […] kwiaty będą stać tak długo, aż zwiędną. Widzę drewniany talerz z prostym zdaniem: Podróżowanie i rozstanie dają radość z ponownego spotkania.
Czy ktoś wie, czy tego dożyję?
Ponownego spotkania?”
Zapraszam
Joanna Mielewczyk